niedziela, 12 marca 2017

# Diabelski Kociołek - 3

Wybaczcie, że przypominam sobie o tej serii od święta, ale ćwierć wieku już za mną, a skleroza nie boli. Zawzięłam się jednak, żeby doprowadzić całość do końca, a został ponad miesiąc do wyemitowania 7B, dlatego nie ma, co ociągać się :)

Wybrany składnik do sporządzenia magicznego wywaru: Suszona Pokrzywa.
CZYLI: Najbardziej denerwująca postać.

Miano osoby, która denerwuje najbardziej, przyznaję:
Spencer Hastings

Ogólne zasady zabawy:

Wiem, że to dosyć ryzykowny wybór, ponieważ na blogu mamy licznych fanów Spencer. Zapewniam jednak, że nie będzie tutaj obrażania tej postaci, publicznego linczowania i dawania argumentów typu: "Bo jej nie lubię i tyle". Postaram się logicznie zaprezentować swoje "zarzuty".


Zatem - tak na wszelki wypadek - proszę o zachowanie spokoju i kulturalną wymianę zdań :)

Poprzednie notki z tej serii:
Wąż - Ezra (kliknij)
Pijawka - Alison (kliknij)


╚♣╝
Na samym początku, chciałabym zapytać, czy ktoś z Was wpadł kiedyś do rowu pełnego pokrzyw?
Ja niestety tak ;)
Sami wiecie, że pokrzywy są denerwujące, ponieważ parzą aż "miło", ale nie można im przecież odmówić dobrych, leczniczych i odżywczych właściwości!
Mniej więcej, podobnie wygląda sprawa ze Spencer.


Spencer Hastings to inteligentna osoba, którą szanuje się za wiele cech i nie można jej odmówić tego, że wielokrotnie ratowała Kłamczuchy z opresji.

Jednakowoż i jej zdarzało się irytować widza.

1) Sprawa narzeczonych Melissy

Nie oszukujmy się, ale to było zwykłe świństwo, co zrobiła Spencer własnej siostrze. Wiadomo, że człowiek jest młody, głupi, buzują w nim hormony, więc popełnia błędy. I okej, zdarzyło się raz z Ianem. Jednak w tym rzecz, że Spencer nie wyciągnęła z tego żadnej lekcji i zraniła swoją siostrę ponownie, gdy wdała się we flirt z Wrenem.
Tyle o ile z Wrenem coś ją łączyło, to z Ianem... właściwie było to chyba tylko dla zabawy.
Gdy rozpoczynaliśmy przygodę z serialem, większość Kłamczuch miała sekrety/problemy nie z własnej winy. Aria cierpiała z powodu zdrady Byrona, Hanna kradła, żeby ojciec w końcu zwrócił na nią uwagę, a Emily odkrywała swoją orientację seksualną. Tylko Spencer miała sekret z własnej winy: całowała się z narzeczonym siostry.
Tak zwyczajnie, po ludzku uważam, że było to strasznie niefajne ze strony Spence.

2) Hipokryzja

Nie sądzę, że Spencer powinna prawić morały, co znaczy "to była chwila, moment". W końcu samej zdarzało jej się mieć takie chwile słabości z praktycznie obcymi facetami i nie tłumaczyła się potem z tego Toby'emu (mieli kryzysy, ale byli w związku).

3) Często bywa egoistką

Sytuacja była całkiem inna, gdy Spencer dowiedziała się, że Toby może być 'A', a gdy Ezra mógł być 'A'. Spencer bardzo szybko skreśliła Ezrę i rozpoczęła śledztwo za plecami dziewczyn, podczas gdy w przypadku Toby'ego długo milczała, jak zaklęta i dołączyła do 'A-teamu' byleby być z Tobym. Dodatkowo, zrzuciła na Arię bombę, oskarżając Ezrę ot tak, bez dowodów przez co panna Montgomery odsunęła się od dziewczyn (co prawda potem wyszło, że Ezra miał coś na sumieniu).

Spencer potrafiła także ukraść pierścionek zaręczynowy siostry i sprzedać go, żeby kupić ciężarówkę Toby'emu! A jakby tego było mało, ukradła Melissie także i esej, dzięki któremu potem wygrała pierwsze miejsce w konkursie. (W sumie aż mi trochę szkoda Melissy, haha).

4) Bywa bardzo surowa w swej krytyce

Chyba tylko Aria potrafi jeszcze tak rzucać "ostrymi pociskami" w trakcie nerwów, jak Spencer.
Spencer bywa mocno krytyczna wobec innych osób. W odcinku 4x05, Spence i Em chciały poszukać tropów Alison w trakcie imprezy jednego z kampusianych stowarzyszeń. W tym czasie, rodzina Emily przeżywała finansowe problemy i dlatego panna Fields przy okazji chciała zabezpieczyć swoją przyszłość, wybrać zapasowe college. Ależ jej się wtedy oberwało od Spencer!
To samo było przy grzebaniu zwłok Elliotta, gdy oskarżyła Hannę o celowe potrącenie męża Alison. Przecież każda z nich mogła wtedy być za kierownicą. To wydarzyło się tak szybko a samochód jechał stałym tempem. Alison zdążyła przebiec przed maską, ale Elliott nie miał tyle szczęścia.

To denerwujące, gdy Spencer wytyka innym błędy, ale nie zwraca uwagi na swoje własne.


***

Oczywiście to totalnie subiektywny punkt widzenia, ponieważ każdego denerwował ktoś inny. Gdybym miała opierać się tylko na sezonie 7A, to najbardziej irytująca bywała Hanna z tym swoim buntem i ciągłym krzyczeniem na ludzi.
Jednak patrząc na to z szerszej perspektywy, nie wybrałam Han, ponieważ każdy wie, że non stop strzela głupoty. Mnie bardziej denerwuje właśnie takie bycie "cichociemnym", gdzie tyle osób podziwia Spencer, ale jakoś te jej błędy nie robią wrażenia.
Szkoda, że nie pokazano nam z perspektywy Melissy, jakie to było dla niej, co zrobiła Spencer. Nie dostaliśmy scen złamanego serca Melissy i dlatego wiele osób nie bierze tego (sprawa narzeczonych Mel) tak na poważnie. Natomiast, ja tak i stąd mój wybór ;)

A Was, kto najbardziej denerwuje i jest suszoną pokrzywą?

xoxo
LR

2 komentarze:

  1. No i racja. Często irytuje mnie przedstawianie Spencer jako idealnej. Fajny post, w ogóle uwielbiam tę serię i myślę że to jest szczere i prawdziwe przedstawienie Spencer, zwłaszcza że lubi wytykać innym błędy, a święta nie jest. W końcu jako jedyna może pochwalić się pobytem w Raldley i uzależnieniem od leków także już to mówi za siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to takie bycie "cichociemnym". Wszystkie laski mają w sobie coś denerwującego i strzelają głupoty, ale u Spencer irytuje to najmocniej, jak wytyka innym błędy, a chwilę potem robi coś podobnego i nic się nie dzieje. Sama na pożegnanie chciała pocałować Toby'ego chociaż ten ma narzeczoną i była wściekła, że budował dom dla innej, a nie dla niej. (To był dom dla niej, ale ona myślała, że dla Yvonne). Choć sama go rzuciła.

      Usuń