Prezentuję Wam długi wywiad z Ianem Hardingiem dla "Of The Wolves".
Notka dla zainteresowanych tematami:
- Ian Harding, oczywiście.
- Książka autorstwa Iana.
- Sprawy natury ekologicznej
- Dużo przyrody
- I jeszcze więcej ptaków...
Myślę, że mimo obfitego wywiadu, który może lekko "nudzić" jest w nim przekaz dla nas wszystkich. Powinniśmy przestać tak zaśmiecać planetę, ponieważ wkrótce ją zniszczymy. Wystarczy przypomnieć ostatnio panujący smog w Polsce. Tak, jak cieszę się z darmowej komunikacji miejskiej (z urzędu Prezydenta Miasta danej) byle nie jeździć autami, to jednak wolę mieć po prostu czyste powietrze. Nie rozumiem ludzi, którzy palą byle czym w piecach.
P.S. Wywiad zawiera przekleństwa!!! Ale nie wińcie mnie tylko Iana, który bluzgał w czasie rozmowy.
WYWIAD:
Przez ostatnie siedem lat, mogliście oglądać Iana Hardinga w roli Pana Fitza w serialu "Pretty Little Liars". Gdy nie był on zajęty nagrywaniem w Warner Brothers, Ian często udawał się do spokojnej oazy, jaką jest łono natury. Jednym z moich ulubionych wspomnień na planie PLL jest siedzenie przy przyczepie, rozmawiając z nim o jego miłości do Subaru i kempingów. W przeciągu tych kilku zajętych pracą lat, pomiędzy nagrywaniem, a wypadami na łono natury, Ian znalazł kilka minut na napisanie książki "Odd Birds". Miałam okazję odbyć wycieczkę z Ianem do parku Griffith, gdzie rozmawiałam z nim o jego miłości do ornitologii, wskazówkach o tym jak przetrwać w Los Angeles i o jego życiu "odmieńca".
W jakim wieku zrozumiałeś, że jesteś 75-latkiem uwięzionym w ciele 30-latka?
To naprawdę dobre pytanie. Moje hobby z obserwowaniem ptaków rozpoczęło się, gdy byłem w LA. Właściwie opisałem to w książce, którą napisałem...
Zareklamuj ją!
Bezwstydna reklama. Po prostu czułem, jakbym tracił tę "dziwaczność", która mnie cechowała. Radość i chęć z grania zaczęły powoli gasnąć we mnie. Nie wiedziałem, czy to przez życie w branży filmowej, czy była to wina nowo odkrytej "pseudo" sławy. Byłem na wyprawie z Walterem, który był przyjacielem przyjaciela - jeszcze wtedy go dobrze nie znałem - prawdopodobnie cztery, czy pięć lat temu. Byliśmy tam z grupą Big Bear Mountain w grudniu, a nie było żadnego śniegu. Zdecydowaliśmy się pojechać do miasta i pewnego ranka zobaczyłem małego ptaka w wodzie. Wiedziałem, że znam go. Wyrwała mi się jego nazwa. Znacie ten stan, gdy coś w was uderza znienacka i myślicie ,,Skąd, u diabła to wiedziałem?". Walter także to zauważył. Gdy wypowiedziałem nazwę ptaka, on zerknął na mnie i powiedział ,,Tak, tak się nazywa". Spojrzeliśmy na siebie i pomyśleliśmy ,,Czy właśnie znaleźliśmy wspólną pasję?".
Zaczęliśmy rozmawiać na ten temat i przypomniałem sobie, że uwielbiałem ptaki już w dzieciństwie. To było tylko zainteresowanie i nadal tylko tym jest... Nie zostanę ornitologiem, ale to właśnie coś, co łączyło mnie z moją naturą samotnika i w czym znalazłem sens. Z dala od Hollywood i grania. Pamiętam ten pociąg do ptaków z czasów dzieciaka, gdy dorastałem w Wirginii, do której przenieśliśmy się po tym, jak urodziłem się w Niemczech (wojskowa rodzina). Wszędzie były lasy, głębokie lasy. Wróciłem do Wirginii, gdy pisałem książkę i zrozumiałem, że tuż za naszym domem stoi park krajowy. Gdy dorastałem myślałem, że to po prostu lasy. Moje lasy. Gdy ostatnio tam wróciłem, oznaczyłem rzadki rodzaj ptaka, który przesiadywał w tych lasach za moim domem. Pomyślałem wtedy ,,No nie może być". Zatem, w jakim wieku zrozumiałem, że mam 75 lat? Powiedziałbym, że w wieku 24 albo 25 lat.
Opowiedz mi o swoim doświadczeniu w pisaniu i obserwowaniu ptaków. W którym momencie stało się to twoimi pasjami i jak zbiegło się to ze sobą?
Pisanie rozpoczęło się, tak jakby od tego, że... gdy coś mnie gryzło po prostu zapisywałem to.
W pamiętniku?
Tak. ,,Drogi Pamiętniku... Aktorstwo jest trudne. Dlaczego czuję się taki pusty i martwy w środku? Dlaczego?"
TE EMOCJE!!!
Mój ojciec był pisarzem. Miał pudełko z przyborami do pisania przygotowane dla całej rodziny, wtedy zrozumiałem, że to kolejne źródło kreatywnego wyrazu. Uznałem, że posiadanie tylu ile to tylko możliwe twórczych ujść jest zdrowe dla ogólnego, dobrego samopoczucia. Weźmy na przykład, oglądanie ptaków. Nikt nie chce przyznać się, że to robi. Na przyjęciach ludzie będą się wypierać i mówić ,,No tak, robiłem to z moim dziadkiem i bywa, że jeszcze czasami im się przyjrzę". Jakby to był jakiś sekret związany z oglądaniem porno, do którego nikt nie chce się przyznać. Co jest... słowem, którego naprawdę nie powinno używać się, gdy wspomina się dziadka.
Obserwowanie ptaków to multum doznań. To bardzo refleksyjne zajęcie. Gdy wychodzę z Walterem - jesteśmy dosyć wygadani - gdzieś na łono natury, wtedy obaj milczymy. Odwiedzamy te miejsca, obserwując i czekając aż zdarzy się coś ciekawego. Takie przeżycie wiąże człowieka z naturą w całkiem inny sposób. Powiedzmy, że stoisz wzdłuż rzeki LA i widzisz - zawsze mi się to myli - ale myślę,że nazywają się Szczudłakami Białobrewnymi. Jeśli jest ich dużo, zwykle oznacza to dobry ekosystem.
Obserwowanie ptaków to multum doznań. To bardzo refleksyjne zajęcie. Gdy wychodzę z Walterem - jesteśmy dosyć wygadani - gdzieś na łono natury, wtedy obaj milczymy. Odwiedzamy te miejsca, obserwując i czekając aż zdarzy się coś ciekawego. Takie przeżycie wiąże człowieka z naturą w całkiem inny sposób. Powiedzmy, że stoisz wzdłuż rzeki LA i widzisz - zawsze mi się to myli - ale myślę,że nazywają się Szczudłakami Białobrewnymi. Jeśli jest ich dużo, zwykle oznacza to dobry ekosystem.
Czy to gnieżdżący się gatunek?
Zgadza się. Co za świetne słowo. Jeśli widzisz dużą liczbę migrujących ptaków, które już dawno powinny być w drodze do Peru, wtedy jest to niepokojące. Jest to dla mnie tak refleksyjne i interesujące, jak dla niektórych łapanie Pokemonów.
To właśnie uwielbiam w obserwowaniu ptaków. W swej istocie nie jest to tak grabieżcze, jak to bywa w przypadku polowań.
Po prostu chcę spędzić chwilę z tymi stworzeniami, a nie posiadać je.
Tytuł twojej książki to "Odd Birds". Jak odnajdujesz siebie w hollywoodzkim świecie w roli odmieńca?
Świetne pytanie. To naprawdę dziwne, co ma znaczenie w tym mieście. Wydaje się, że to trochę stereotypy, których nauczyliśmy się z PSA albo z "Byle do dzwonka", które leciały w latach 90. Coś, jak dziecko na plakacie "Bądź sobą" albo ,,Nie daj się presji!". Wydaje mi się, że wszyscy znamy tę lekcję, a jednak tak wielu ludzi, z którymi się kumpluję i których poznałem, grają w tę samą grę. Muszą być sławni. Muszą być znani. To idea wmawiająca, że nie będąc sobą, coś osiągniesz. Ja odbieram to tak: ,,Skoro wszyscy znamy tę lekcję?". Zatem dziwnym jest to, że właściwie to nie mam...
Och, to sranie w banie.
W każdym razie... to właśnie, dlatego nie rozmawiamy tak dużo w czasie naszych spacerów. Zaczęlibyśmy gadać w stylu: ,,Jakie jest sens życia? Chwila, przyszliśmy tu dla ptaków. Widzisz je? Samiec? Samiczka?". To takie kujońskie.
A teraz wróćmy do tego, że podoba mi się ten tytuł. Myślę, że chwyta i jest dziwaczny. Gdybym mógł cofnąć się w czasie i zmienić tytuł na jakiś dłuższy, który nie przyjąłby się, wtedy nazwałbym książkę ,,Właściwie to nie chodzi o bycie odmieńcem. Chodzi o bycie sobą i znalezienie sensu w życiu". A w dziwniejszym znaczeniu tej nietypowej historii, opowiada ona o dzieciaku, który tuż po ukończeniu collegu, dostał pracę w serialu. Boom.
Tak żebyś wiedział... to unikatowa historia.
Tak! Jednym z powodów, dla których jestem wdzięczny za to, co się stało jest fakt, że to wszystko wydarzyło się tak szybko, ale tylko w pewnym sensie. Zamiast znaleźć się na wysokim poziomie popularności, ustawiłem się na średnim szczebelku. Nadal mogłem gdzieś wychodzić i nie szpiegowali mnie paparazzi. Stałem się jednak rozpoznawalny, ale cóż to właściwie oznacza? Cieszę się, że do tego doszło, ponieważ mogłem zobaczyć, jakie to wszystko puste. To coś innego, niż danie ci możliwości na nowe projekty/prace albo zapewnienie poziomu życia, ponieważ ten styl życia wciąga cię w swoje pułapki. Nagle przyłapujesz się na tym, że robisz, co trzeba aby utrzymać dom, który kupiłeś. Nie, żebym żył jakoś szczególnie ekstrawagancko. Życie w LA jest drogie. Styl życia celebryty jest drogi. Kosztowne jest także życie pod ostrzałem mediów. Zatem, nie wiem, czy to odpowiedź na twoje pytanie, ale książka na pewno będzie długa i chaotyczna.
Który gatunek ptaka przedstawiałby ciebie?
To zmienna rzecz. Podchwytliwe pytanie...
Wiem, że nie chciałbyś być ptakiem, którego wszyscy uwielbiają...
Wiem. Myślę, że to naprawdę fascynujące. Są takie ptaki w Kalifornii. Nazywają się 'Pustułka Amerykańska'. Są jednymi z najmniejszych drapieżnych ptaków. W kolorze czerwonym, białym i niebieskim. Są one całkiem niesamowite. Potrafią udźwignąć ciężar dwa razy większy od masy ich ciała. Jedzą wszystko od insektów po wiewiórki, większe od nich samych. Są fascynujące i miłe dla oka. Myślę, że mógłbym także być Nurem Czarnoszyjnym.
Nur Czarnoszyi?
To te, które brzmią jak... chwileczkę, mam apkę z odgłosami ptaków na telefonie.
Używasz apki z odgłosami ptaków?
Tak. Kosztuje 20$.
Nury to stary gatunek. Rozwinęły się dla wodnego stylu życia. Często jeździłem do New Hampshire i Maine, ponieważ można tam je spotkać. Są czarno-białe z czerwonymi oczami. To wodne ptactwo. Przepływają jakieś około 92 metrów z jednego miejsca do drugiego, ponieważ nie potrafią latać. Są przeznaczone do pływania, a ich nóżki wystają poza ciało. Gdy w końcu je rozciągają, wyglądają śmiesznie. Chyba podoba mi się ta symbolika.
Zatem, to byłbyś ty?
Tak sądzę.
Co chciałbyś obejrzeć z perspektywy ptaka?
Chciałbym móc spojrzeć z lotu ptaka na to, co wydarzy się za pięć lat w Ameryce, bo na pewno będzie niezły pieprznik. Chciałbym móc patrzeć na to z oddalenia. To taka sprzeczność, że niby nie ma wielkich wojen światowych i generalnie mamy globalny spokój, a jednak nie wydaje się, żeby tak było.
Wszystko to, co wydarzyło się w Allepo. [Przyp. Miasto w Syrii, gdzie toczone są walki między syryjską armią krajową i rebeliantami wojny domowej].
Poczucie bezradności prowadzi do apatii. To tak intensywne uczucie, że nie wiem, jak sobie z nim poradzić. Chciałbym móc poszerzyć zasięg widzenia, żebym mógł wiedzieć, jak najlepiej pomóc ludziom. Czytam teraz pewną książkę, ciągle od nowa i od nowa, ponieważ trochę mnie to wszystko przytłacza. Książka nazywa się "Doing Good Better" autorstwa Williama MacAskilla, która opowiada o tym, jak czynić dobro. Darowizna pieniężna fundacjom jest miłym gestem, ale co oni mogą zdziałać, jeśli ty sama nie będziesz nic robiła? Aby odpowiedzieć na twoje pytanie, chciałbym odnaleźć najbardziej efektywny i unikatowy sposób, dzięki któremu byłbym bardziej współczujący i podawałbym rękę tym, którzy będą pozbawiani praw obywatelskich przez nowy rząd.
Czy to jastrząb? (Widocznie gdzieś przeleciał im nad głowami)
To zdecydowanie drapieżny ptak. Chyba to jastrząb. Opowiem taki zabawny fakt na rozluźnienie atmosfery. W filmach często widzimy przelatującego orła, który wydaje piskliwy odgłos - a to wcale nie odgłos orła. To Myszołów Rdzawosterny. Prawdziwy orzeł brzmi, jak banda zawodników piszczących butami na boisku do koszykówki.
Na przestrzeni lat, ilu ludzi przekabaciłeś do obserwowania ptaków?
Nie dużo.
Miejmy nadzieję, że każdy dojrzewając rozgryzie, co sprawia mu radość, niezależnie od tego, czy to popularne, czy nie. Albo czy przejedzie się na tym lub czy przyniesie mu dochody.
Chwila. Obserwowanie ptaków nie nabruździło ci w życiu?
Zaskakujące, ale nie.
Jak to dobrze, że masz Sophię.
Ona podchodzi do obserwowania ptaków z małym entuzjazmem. Nie zaciągnę jej na dwutygodniową wyprawę, żeby je pooglądać. Prędzej wolałaby zjeść szkło. Ale jeśli już gdzieś się wybieramy, wtedy zawsze miejsce jest związane w jakiś sposób z naturą. Byliśmy w Vashon Island i zatrudniliśmy tam przewodnika. Jest on ekspertem w znajomości tego obszaru. Sophia trochę nabijała się z tego, że go wynajęliśmy, ale na wyprawie zobaczyliśmy krowę albinoskę. Technicznie rzecz biorąc, nie była albinoską, ponieważ nie miała czerwonych oczów, ale była cała biała i siedziała z innymi krowami. Naprawdę niesamowity widok. Trzeba przyznać, że zobaczenie zwierzęcia w dziczy to naprawdę osobiste przeżycie. Uprawialiśmy także pieszą turystykę w Sierras i zobaczyliśmy rysia. Nie czułem żadnego zagrożenia, ale gdy dostrzegasz taki obrazek to porusza jakąś strunę w twej duszy. Więc, czy Sophia cieszy się, gdy chodzę po sąsiadach i pytam ,,O mój Boże, czy to Kapturnik?".
NIE! Niezbyt ją wtedy pociągam. Więc, owszem przeciągnąłem kilka osób na swoją stronę, ale głównie tylko ja się tym pasjonuję.
No i Walter.
Tak. Tylko ja i Walter i ci, których nazywam "cichociemnymi". To ludzie, którzy szepczą mi na ucho na przyjęciach, gdy nikogo nie ma w pobliżu, że także obserwują ptaki.
Czy ptaki są, jak ludzie?
To dobre pytanie, ale pewnie dla kogoś, kto ma większą wiedzę ode mnie. Wiele można nauczyć się od ptaków. Największa lekcja, jaką wyniosłem to taka, że gdybym musiał się przeprowadzić, wtedy byłbym szczęśliwy. Mam to całkiem intensywne przekonanie, że nie dałbym rady zostać w Los Angeles dłużej. Uważam, że to ciekawe, iż to naturalny proces życia dla tych zwierząt aby migrować i ciągle być w ruchu. Myślę, że ciągłe zmiany i w naszym życiu są ważne. Oraz wiedza, że możesz wrócić do domu. Nie mówię, że mam kilka domów, ale chodzi o ten, gdy to po prostu czujesz. Jak dla mnie to naprawdę interesująca lekcja.
Jeśli mogę dalej przynudzać, istnieje pewien gatunek Black Bornean Warbler. To śliczny ptaszek. W rozmiarze typowego wróbla. Poza tym, że jego szyja i twarz są tak złote, że masz wrażenie, iż cię oślepi. Pamiętam, jak patrzyłem na niego i rozmyślałem nad tym, jakiż on piękny. Pamiętam, że byłem tam z Walterem. Kilka tygodni później odbyliśmy rozmowę z facetem o imieniu Kenn Kaufman - jednym z najlepszych znawców ptaków wszech czasów. Napisał on kilka bestsellerów w temacie ornitologii. Opowiedział mi on coś więcej o tym ptaku. O tym, że ten ptak pojawi się w New Hampshire, a kilka miesięcy później założy gniazdo w Andach. Jest w tym coś godnego uwagi. Coś mniejszego, niż telefon komórkowy robi takie rzeczy naturalnie. Ten maluch, który szuka robali na drzewie. Zdumiewające.
Bez zdradzania swoich cennych kryjówek, czy masz jakieś ulubione albo niezapomniane miejsca do obserwowania ptaków?
Jest takie jezioro w New Hampshire... albo nie zdradzę ci jego nazwy. To praktycznie święte ziemia dla mnie.
Jest takie miejsce zwane High Island na wybrzeżu Texasu. Nazwali je tak, dlatego że to największy zespół ziem w tym obszarze. Dzięki położeniu i wysokości jest przystankiem masowych migrantów. Drzewa zapełniają się tyloma gatunkami ptactwa...
Czyli to przystanek na spoczynek dla ptaków?
Dokładnie. To niesamowite miejsce i uwielbiam je odwiedzać, ponieważ obserwuję tam mnóstwo ptaków, których nie widuję w Kalifornii. Ponadto kocham tam wędrować, ponieważ odwiedzam Houston w Texasie. Mam taką koncepcję na temat tego, czym był kiedyś Texas i muszę przyznać, że nie było to wcale takie świetne miejsce. Potem wyjeżdżałem stamtąd i spędzałem czas tutaj, a to było naprawdę pouczające doświadczenie. To najlepsza część tego, co daje takie hobby. Udajesz się do różnych miejsc, obserwujesz piękne ptaki, myślisz "jakie śliczne", robisz im zdjęcia. I to by było na tyle, nie wspominając o Miley Cyrus.
Proszę, zrób to.
Ale to trudne. Nie wiem jak to ująć. Uwielbiam, gdy oglądanie ptaków w Texasie sprowadza się do Miley. To się ze sobą łączy.
Myślę, że właśnie to zrobiłeś. Jako zapalony obserwator ptaków, czy uważasz się także za konserwatystę i działacza na rzecz przyrody?
Chciałbym wierzyć, że tak. To pytanie często pojawia się w mojej głowie. Szczególnie, gdy jem czerwone mięso. Zadaję sobie pytanie ,,Czy naprawdę tego potrzebuję?". Czuję miłość będąc na łonie natury. Jest w tym taka magia, więc powinno to być ratowane.
Uważam, że ludzie często postrzegają świat wokół siebie nie jako ekosystem, którego są częścią. Raczej uważają, że są ponad tym i dlatego mogą wydobywać/niszczyć/zabijać. To kolejna lekcja, której można nauczyć się od naszych pierzastych przyjaciół (fraza, której używam zbyt często). Są zwierzęta, jak jastrzębie, które zlatują na dół i zabijają słodkie dzieciątka wiewiórki, a potem je zjadają. Taka ich natura. Tak żyją. Myślę, że ludzkość zna sposoby, żeby bardziej dopasować się do świata. Na przykład, nie uważam, że jedzenie mięsa to stricte morderstwo. Ale przemysł mięsny w tym kraju powinien zmienić się drastycznie.
Chodzi o równowagę.
Zgadza się. Czy nie ma sensu w tym, żeby zrezygnować z wydobywania paliwa kopalnianego tylko dla ekonomicznej i politycznej niezależności?
TAK! Mamy dostęp do naturalnych źródeł - słońce, wiatr. Powinniśmy korzystać z materiałów, które nie odciskają dużego piętna na Matce Naturze.
Zgadza się.
Zamknąłeś spory rozdział w swoim życiu. Czego najbardziej wyczekujesz w nowym rozdziale życia Iana Hardinga?
Jestem podekscytowany możliwością zwiedzania świata. Mam kilka swobodnych planów, ale zobaczymy, co życie na to. Ma ono w zwyczaju mówić "Pieprz się", gdy wierzysz, że coś staje się prawdziwe. Chciałbym poświęcić kolejne 5, czy 6 lat życia, pracy, która sprawia mi radość. Pielęgnować życie prywatne, niekoniecznie karierę. Miejmy nadzieję, że odłożę trochę forsy. Jestem na etapie pomiędzy czymś naprawdę solidnym, a ustatkowaniem się, ponieważ naprawdę chcę mieć dzieci w przyszłości. Aczkolwiek na ten moment chcę być egoistą i po prostu pobyć z Sophią. A także, chcę zwiedzać świat. Mam pewien sekret... to znaczy już nie sekret, ponieważ zaraz ci go zdradzę...
Ogłosisz to po raz pierwszy.
Chciałbym zwiedzić każdy kontynent, zanim umrę.
Zatem powinieneś szybko udać się na Antarktydę, bo długo już nie postoi.
Jest jakaś ziemia pod tym całym lodem, prawda?
Zobaczymy. Dowiemy się tego naprawdę wkrótce. Tam, gdzie kiedyś były lodowce, powstanie druga Afryka.
To będzie trawiasty obszar. Mógłby tam powstać park narodowy. Park Narodowy Antarktydy z tymi wszystkimi lwami.
***
Ależ się napociłam, żeby to przetłumaczyć!!!
Lekko depresyjny ten wywiad, nie sądzicie? A co powiecie o postawie Iana? Zaskoczyło Was, jak negatywnie podchodzi do świata show biznesu?
LILY RED
Wielki szacunek za to tłumaczenie. Przeczytałam bardziej z szacunku do twojej pracy nad tym, bo.... Ptaki Iana mnie nie interesują, jak na moje to bardzo nudny wywiad. Owszem, parę rzeczy było ciekawych, o jego poglądach na Hollywood, o jego znajomym i Sophie. Ale tak generalnie myślę że pokazał po prostu swoje inne oblicze, spokojniejsze. Wszyscy znają go jako śmieszka
OdpowiedzUsuńO, dzięki :D
UsuńJa w sumie przetłumaczyłam to tylko, dlatego że chciałam pokazać Wam inną twarz Iana i pomyślałam, że może są tu czytelnicy zainteresowani ekologią i takimi sprawami, więc dla odmiany byłoby dobrze poruszyć jakiś całkiem inny/specyficzny temat. Ale fakt... tak mnie przynudzał, że czasami trochę depresyjny bywał ;) Przynajmniej nauczyłam się paru nazw ptaków :D
A nie dziwię się Sophie, że nie jara ją to jego gadanie o ptakach i że prędzej wolałaby zjeść szkło. Takie zajęcie jest nie dla wszystkich, zdecydowanie. Wycieczki piesze sama lubię, ale podglądanie ptaszków? Niekoniecznie.
hahaha serio? Nie mogę z tego wywiadu!! Jakbym czytała jakiś żart te pytania i odpowiedzi :D Jezu, że Ci się chciało to tłumaczyć. Wielki szacun!
OdpowiedzUsuńJa czasem zastanawiałam się, o czym Ian w ogóle gada. A to z Miley szczególnie :D Ona mieszka w Texasie, czy co?
UsuńIan samotnik bywa przytłaczający to na pewno, ale fajnie, że czasem gdzieś tam rzucił żarcik i przekleństwo :D
Dzięki ;* I pamiętaj, żeby w piecu nie palić byle szajsem :D
Przeczytałam chociaż ptaki mnie nie interesują. Dobrze ze ma jakieś hobby pasje która go cieszy, chociaż fakt trochę depresyjny się wydaje, szkoda. Zupełnie inaczej wyobrażałam go sobie prywatnie. Bardziej wesołego. A ta Sophie to jego dziewczyna ?
OdpowiedzUsuńTak. Ian jest z Sophią Hart. Niejednokrotnie to właśnie ona wrzuca portrety zdjęciowe z różnych sesji Iana, ponieważ sama je wykonuje. Nie wiem, czy jest fotografką, czy to jej pasja.
UsuńPierwsze zdjęcie Iana w tej notce jest autorstwa Sophie.
http://worldofoddballs.com/wp-content/uploads/2015/10/1.-Ian-Harding-and-Sophie-Hart.jpg
Przeczytałam chociaż ptaki mnie nie interesują. Dobrze ze ma jakieś hobby pasje która go cieszy, chociaż fakt trochę depresyjny się wydaje, szkoda. Zupełnie inaczej wyobrażałam go sobie prywatnie. Bardziej wesołego. A ta Sophie to jego dziewczyna ?
OdpowiedzUsuń